Powoli wyciągałem ostatnie pamiątki po ucieczce z włosów. Szło mi bardzo opornie, ale kiedy wreszcie udało mi się uwolnić od leśnych ozdóbek, z zadowoleniem przejżałem się w błyszczącym grocie jednej z ostatnich strzał, jakie mi zostały. Po dłuższych oględzinach stwierdziłem jednak, że to nie wystarczy i będę musiał się po prostu umyć. Pierwszy raz od ładnych paru tygodni.
-Co ty się tak przeglądasz?-Zapytał Tivel, który przysiadł wcześniej niezauważony obok mnie.-Skoro Diana zdechła, to już nie masz dla kogo się stroić.
-Żartuj sobie, żartuj. Ale najpierw powiedz mi, czy nie mam jeszcze czegoś we włosach, czego mieć nie powinienem-burknąłem. Jeleń obejrzał mnie szybko, po czym tylko pokręcił głową.
-A co do strojenia się... to jakoś przeżyję bez adoratorki. Mam już po dziurki w nosie tego całego durnego umawiania się.
Siedząca do tamtej pory pod ścianą Fantarigo zaśmiała się, kiedy to usłyszała.
-Nie czyta pan?-Zapytała.-Wcześniej był taki ciekawy...
Dźwięk jej głosu na nowo przypomniał mi paniczną ucieczkę przed Dianą i smokiem. Zacząłem się mimowolnie trząść i szybko oddychać.
-A tobie co znowu?-Westchnął Tivel.
-Smok... taki wielki był... ogniem ział-wyjąkałem.
-Ach, zamknij się wreszcie. Przecież tu jesteśmy bezpieczni. Na razie.
-Ale...
-Czytaj wreszcie te listy, też jestem bardzo ciekawy a Fantarigo nie chciała mi pokazać.
-A sam se czytaj-warknąłem, ale porwałem z ziemi koperty, zanim zdążył to zrobić Tivel. Powoli przeczytałem szeptem treść tej od jeźdźców i odetchnąłem z ulgą. Moja teoria o smokach się sprawdziła a i wielki gad czychający w lesie nabrał dla mnie nowego znaczenia. Jednak myśl o tym, że Fantarigo może zniknąć z mojego życia napawała mnie dziwnym smutkiem. Znowu musiałbym powrócić do mojego starego życia, które z perspektywy czasu wydało mi się szare i nieciekawe. Tivel zerkający mi przez ramię też posmutniał. Przez chwię obydwoje patrzyliśmy sobie w oczy, ale sięgnąłem po drugi list. Od razu poczułem bijący od niego dziwny, ale przyjemny zapach. Zacząłem czytać o tych wszystkich problemach, organizacach i konfliktach. Coś mi mówiło, że to pisał ktoś z miejsca pochodzenia Fantarigo. Niesamowite, że tak poszukiwana przeze mnie informacja zaczęła przychodzić sama. Podekscytowany wodziłem wzrokiem po regularnych literach, jakimi zapisany był list. Jeleń chyba skończył przede mną, bo milcząc odszedł i ułożył się w najdalszym kącie jaskini. Ja natomiast, będąc w ostatniej linijce zwróciłem uwagę na podpis. Nadawca poprzedniego listu nie zwrócił zbyt mojej uwagi, natomiast ten Emeryk Pradawny... chyba skądś znałem to nazwisko. Sam list był dla mnie zagadką. Jakieś przepowiednie? Rzeki, góry i płaskowyże? Wojny? Oj, chyba wdepnąłem w niezłe bagno. Wstałem z ziemi i oddałem listy Fantarigo.
-Piękna treść, pani Fantarigo Srebrzysta-uśmiechnąłem się złośliwie.-Czy dane mi będzie poznać nazwę tego królestwa z listu od lilii?
Fantarigo? Tryb detektywa ponownie włączony ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz