wtorek, 1 września 2015

Od Fantarigo (c.d. Feanaro)

- Cóż niby to żadna tajemnica - wzruszyłam bezradnie ramionami - ale nie wiem naprawdę czy jest ci to aż tak bezwzględnie potrzebne... wojna o której mowa niebawem obejmie cały Lasogród
- O czym ty mówisz - oddychał ciężko i patrzył na mnie ze słabo skrywanym gniewem. Nie dziwiłam mu się, bo przecież urządził się tutaj całkiem przytulnie, a ja usilnie mu ten spokój burzyłam. Westchnęłam ciężko starając się uporządkować myśli i przygotowałam się na kolejny cios - Kim ty w ogóle jesteś?
- Jak pan pewnie nie pamięta umówiliśmy się, że nie będziemy się już w tej kwestii spierać, a w obecnej sytuacji będzie dla pana korzystnie wiedzieć jak najmniej. Nie chcę pana w to wciągać...
Odpowiedział mi nieco nerwowym drwiącym śmiechem.
- Jakby pani nie zauważyła dzięki jej drobnej pomocy już siedzę w tym po uszy.
Przysiadłam na kamieniu w pobliżu.
- Zamierzasz dołączyć do którejś z tych organizacji? Do ciernistej róży?
Spojrzałam na niego pytająco, ale on pospiesznie odwrócił twarz. Niestety jego towarzysz okazał się karygodnym brakiem dyskrecji.
- Feanaro czy ty się rumienisz ?!
Gdyby wzrok mógł zabijać to Tivel chyba właśnie padłby trupem.
- Czy ty się nie chcesz przejść - zapytał elf fałszywie słodkim głosem.
- Nie - odparł jeleń wyraźnie niezrażony - tu jest znacznie ciekawiej.
- Może, by i dobrze było jakbym wam wreszcie dała spokojnie żyć - mówiąc to niepewnie obracałam broszkę w ręku - ale to wszystko zależy od okoliczności...
Ciągle miałam w pamięci moje postanowienia co do małego eksperymentu. Nie byłam jednak pewna czy powinnam aż tak bardzo się odsłaniać. Niektórzy mówią, iż dyplomacja to odpowiednie wykorzystanie tajemnicy.
- Starogniazdo... - szepnęłam wreszcie.
- Słucham? - wyglądało, że elf nie zrozumiał. Poruszył się tylko nerwowo i wbił we mnie przenikliwe spojrzenie ciemnych oczu. Zapomniał nawet o tym swoim złośliwym uśmieszku.
- Starogniazdo... pytałeś skąd pochodzę wiec odpowiadam, że ze Starogniazda. Myślę zresztą że już się domyślałeś, bo w końcu gdzież znajdziesz więcej spiskowców.
- Cóż pani to chyba nie sprawia trudności ledwie pani przybyła i wpadła na mnie wroga numer jeden królewskich sługusów...
Uśmiechnęłam się łagodnie.
- A pan miał nieszczęście spotkać najbardziej uwikłaną rebeliantkę w kraju, więc nie wiem kto tu ma większego pecha...
- Nie mamy drewna - oświadczył
- O nie, już więcej nigdzie pana samego nie poszczę przyciąga pan kłopoty jak magnes
- Cóż dopóki nie poznałem pewnej zagubionej w lesie blondynki radziłem sobie całkiem nie źle
- Nigdy o nic nie prosiłam
- A ja nigdy za nic nie kazałem dziękować
- Zawsze tak ofiarnie pomaga pan obcym
- Jak mi się zechce, a pani zawsze tak traktuje swoich wybawicieli
- To znaczy
- Nadal nic prawie o pani nie wiem - w jego głosie wyczuwało się nutkę oburzenia.
- A ile to jest prawie nic, bo chętnie się dowiem - rzuciłam zaczepnie.


(wiem karygodnie krótkie i mało złośliwe to opko, ale obiecuje że to przedostatni raz tak brak weny zbieram siły na realizację kilku takich pomysłów...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały