poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Od Akane

Siedziałam w zacienionym rogu małej tawerny na granicach wioski. Dopijałam wino, którego nie można tak nazwać, smakowało jak zepsuty sok jabłkowy, który na dodatek się zagotował. Odtrąciłam z niesmakiem kieliszek, który po chwili sturlał się z drewnianego stołu. Podszedł do mnie jakiś mężczyzna z wyrzutami, darł się na całą karczmę, że i tak muszę za to zapłacić, a na dodatek wyczyść podłogę. Odparłam, że było ohydne, gorsze od łajna i nie będę za coś takiego płacić. Tylko bardziej się zdenerwował i wiedziałam, że zamierzał mnie uderzyć. Nasłałam na niego jednego ducha, który wywoływał różne wizję i omamy. Widziałam go tylko ja i ten facet, dlatego większość ludzi pomyślała, że mu odbiło. Wyszłam z budynku, zakładając kaptur, zawołałam Chexona, który po chwili się zjawił. Pogładziłam go po piórach i ujrzałam ślady walki. Rozejrzałam się i ujrzałam, że ktoś biegnie, był dość głęboko poraniony, wiedziałam kto był tego sprawcą. Zaczął wykrzykiwać:
- Ty tak wyszkoliłaś tego ptaszora?! Jak mogłaś, zabił mi przyjaciela!!!!
- Najwyraźniej był zbyt słaby, przecież to tylko paw. - Chex spojrzał na mnie urażony. Mężczyzna się jeszcze bardziej zdenerwował i wyciągnął miecz z pochwy i zamachnął się na mnie. Oberwałam w ramię, powiedziałam spokojnie- Zapewne chciałeś mnie zabić ze swoim przyjacielem, a Chexon to wiedział. Trzeba było się nie fatygować to wtedy ty i twój przyjaciel byście żyli, a teraz już za późno. - Wyciągnęłam zza pleców sztylet i wbiłam go w brzuch mężczyzn, a później szybko wyciągnęłam ostrze. Wskrzesiłam najbliższego zmarłego do życia by zabił tego osobnika, jak się okazało był to przyjaciel mojego napastnika. Ruszyłam przed siebie, zostawiając za sobą krzyki mężczyzny. Szłam ścieżką, gdy po chwili usłyszałam głos:
- Następnym razem uważaj na korzystanie z tych zdolności. Nie wiesz kto to może zobaczyć...



< Ktosiu pokażesz się? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały