wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Gabriela (c.d. Sylwii)

Zaśmiałem się szyderczo i złapałem sztylet, zanim upadł na podłogę. Zacząłem obracać broń w palcach. Na ostrzu zostało trochę mojej krwi.
-Ładne cacko-powiedziałem.-Co nie zmienia faktu, że ja pani nic nie zrobiłem. Nie wiem, co chciała przez to osiągnąć, ale odbiorę to jako wrogie zamiary.
Dobrze, że po tej części wioski nikt się nie kręcił, bo miałem zamiar zrobić przedstawienie dla jednej osoby. Dałem Wyji dekretny nasz znak. Ta zmieniła się w tygrysa, przeskoczyła nad moją głową i wylądowała za Sylwią, odcinając jej drogę ucieczki. Podszedłem do dziewczyny i spojrzałem na nią z góry. Rana na moim ramieniu w jednej chwili się zagioła.
-Mój ruch-warknąłem i złapałem Sylwię jedną ręką za obydwa nadgarstki, a drugą uniosłem jej podbródek do góry, odsłaniając kły. Chciała kopać, ale zamiast mojego krocza napotkała zębiska tygrysa, więc cofnęła jeszcze nie uszkodzoną nogę. Zaśmiałem się, widząc to i polizałem Sylwię po szyji suchym językiem, szukając najlepszego miejsca do wbicia kłów.

Dżumo? Ano, zaraz Cię zjem >:3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały