środa, 12 sierpnia 2015

Od Fantarigo (c.d. Feanaro)

Uniosłam lekko brew i przyjrzałam się ostentacyjnie mojemu rozmówcy.
- Cóż no pięknych książąt to ja tu rzeczywiście nie widzę.
Zdecydowanie te wyjaśnienia do mnie nie przemawiały. On coś ukrywał. W sumie biorąc pod uwagę moje nieszczerości to chyba byliśmy kwita a może nawet bilans wychodził na jego korzyść. Jemu zaś z ust nie schodził ten złośliwy uśmieszek i to spojrzenie pełne skrywanego tryumfu. I jeszcze za nim zdążyłam się uporać z analizą jego zachowania zdążył zręcznie mi się odgryźć.
- Za to ja widzę tu jedną rozpieszczoną księżniczkę
To z kolei nasunęło mi na myśl ostatnie dziwne wydarzenia. Zaatakowałam stawiając wszystko na jedną kartę.
- to się dziwnie składa, bo staruszka opowiedziała mi pasjonującą historię o jakimś paniątku wypytującym o porządną dziewczynę i to zdało by się zupełnie bez powodu, rzekomo znajomy, choć ciekawe jak tu dotarł ... yhm z tak daleka
Elf przez ułamek sekundy zdawał się nieco zmieszany i w roztargnieniu bawił się włosami zaraz jednak przybrał zwyczajny wyraz beztroskiego zobojętnienia.
- Kręci się tu sporo szemranych typów nie raz nawet bardzo dobrze ubranych... no weźmy chociażby gwardzistów.
Uśmiechnęłam się lekko obdarzając Feanaro kpiącym spojrzeniem.
- bardzo ciekawa teoria... to tylko dowodzi że towarzysz iluzjonista się przydaje.
Rozbawiony Tivel prychnął cicho, ale zaraz zamilkł zgromiony spojrzeniem towarzysza.
- Powiem szczerze - zaczęłam się tłumaczyć - to że jeszcze żyje zawdzięczam temu, iż potrafię utrzymać swoją tożsamość w tajemnicy. Zresztą przypuszczam, że gdyby pan naprawdę wiedział kim jestem nie miał byś ochoty ze mną rozmawiać...
- Zobaczy się - odparł elf bawiąc się sztyletem, który nie wiadomo skąd znalazł się w jego ręku.
- Muszę już iść - zakomunikowałam wiedząc, iż dalsza rozmowa nie przyniesie żadnemu z nas korzyści. Odwróciłam się i usłyszałam za sobą znajomy świst broni. Aha chce mnie zdemaskować pomyślałam. Zaraz z mojej torby wychyliły się smoki i zionęły w stronę ostrza lecącego w stronę paska od torby. Z pomocą zaklęcia wyszeptanego w pośpiechy z nadzieją ze zadziała płomień stopił metal. Uspokoiwszy się zwróciłam się powoli w stronę wojownika.
- Mam nadzieję że to nie był zbyt cenny drobiazg.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego wyzywająco.
- Nie ma sprawy proszę nie brać tego do siebie - odparł nieco zmieszany - tak mi się wysmyknął... dobrze ze pani nie zranił.
Dobrze wiedziałam, że żałuje, iż nie wyciągnęłam szpady, by się osłonić.
- Proszę na przyszłość nie bawić się ostrymi przedmiotami.
- Dlaczego? - spytał wyginając wargi w szyderczym uśmiechu
- Bo wówczas nie będzie pan miał jak kontynuować swego śledztwa, a choć działa mi pan na nerwy - tu "puściłam do niego oczko"- to mam nadzieję ze jeszcze się spotkamy
<Feanaro? Mam nadzieję, że nie zawiedziesz pani F i pani zrezygnujesz >
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały