piątek, 28 sierpnia 2015

Od Fantarigo (c.d. Feanaro)

Z radością powitałam ten złośliwy uśmieszek czający się w kącikach warg Feanro. Po tym wszystkim nadal jednak nie zamierzałam mu dziękować. W końcu pośrednio to przez niego wpakowałam się w te wszystkie kłopoty. Chwilę milczałam wpatrzona w niknącą w mroku nocy sylwetkę wampirzego anioła. Znajomy elfa wcale mi się nie podobał. Ta paskudna mieszanina zapachy krwi i miodu i była jeszcze gorsza niż biało czerwona aura która prezentowała się dość majestatycznie. Mimo okazanej nam pomocy nadal widziałam w tej istocie bezwzględnego mordercę gotowego wbić zęby w białą, łabędzią szyję niczego niespodziewającej się niewiasty.
- Dobrze że sobie poleciał - szepnęłam do siebie otrząsając się z przykrych wyobrażeń.
- Kto? Gabriel... - spojrzałam na znajomego z wzrokiem człowieka wyrwanego z zamyślenia. Zresztą tak było w istocie. Całe szczęście nie odpłynęłam daleko i szybko udał mi się doprowadzić do porządku.
- Muszę przyznać że pana znajomy nie wywarł na mnie miłego wrażenia i może to dobrze iż nie było nam dane zostać przedstawionymi.
- Kolejna wredota dla której musiałaby pani być miła - wtrącił Tivel
- Rozumie, że to pierwszą jesteś ty - dorzucił jego towarzysz złośliwie
- Phi ... - obruszył się jeleń - nie dość że wredny to jeszcze nie ogarnia
Elf jednak już był przy zwierzaku i oprawszy się mocno o jego bok czochrał po przyjacielsku jego krótką, aksamitną sierść. Wyglądali teraz uroczo. Jakby byli przekomarzającymi się dziećmi.
- No dobrze panowie - oznajmiłam wreszcie - jeśli nie zamierzamy kończyć tej dyskusji w wiezieniu to proponuje ruszać.
Spojrzeli na mnie lekko zdezorientowani. Feanro poprawił płaszcz, a jeleń wygładził sierść pyskiem. Wyglądali jednak nadal na rozbawionych gotowi nadal radośnie się przekomarzać. Nie wiem czemu, ale cieszyło mnie to. Może po prostu czułam jakbym zyskała coś czego nigdy nie miałam. Ja zawsze musiałam walczyć o zainteresowanie kogokolwiek. Tylko ostatnimi czasy nagle znalazłam się niespodziewanie w centrum zainteresowania wszystkich. Szkoda że chodziło im tylko o to by mnie zniewolić lub zabić.
"Masz nas" wtrącił Seredo
Jak przez mgłę usłyszałam głos Feanaro.
- To gdzie teraz księżniczko...
- Nie wiem - odparłam szczerze i ruszyłam przed siebie
- To znaczy idziemy od tak naprzód choć pani wcale nie wie gdzie - naciskał
- Proszę mnie nie dręczyć - ofuknęłam go może nieco zbyt obcesowo - trzeba po prostu przyzwyczaić się... ja nigdy nie wiem gdzie idę, żyje z dnia na dzień... a jakby pan naprawdę dokładnie zaplanował to moje ocalenie to powinien pan wiedzieć też gdzie się udamy później...
- Dobrze na drugi raz przemyślę wszystko i przybędę miesiąc później, albo lepiej odczekam aż będzie pani w lepszym humorze i będę wysyłał gołębia z zapytaniem:
"Wielce szanowna panienko
wyjrzyj przez zakratowane okienko
przyjadę na białym koniu,rzucę ci linę
i razem z tobą wrogom z oczu się zawinę"
Wyrecytował i skłonił się. Wybuchnęliśmy histerycznym śmiechem.
- Dlaczego gołębia? I skąd ty byś go miał? - zapytałam zanosząc się od chichotu. Całe napięcie opadło. Zapomniałam już nawet o tym, iż elf tak gwałtownie odciął sznury że ręce opadły mi bezwładnie i uderzyły o kolana. Pomyśleć, iż obiecywałam sobie iż mu to wypomnę.
- Cóż gołąb... z Tivela byłby całkiem niezły - delikatnie szturchnął w bok towarzysza. Zwierze wyniośle go zignorowało choć można było wyczuć że się nie gniewa.
- Dobrze że nie zaproponowałeś, że wyślesz skrzydlatego znajomego
- A to te,z nie zły pomysł, ale chyba by mnie to za wiele kosztowało
- I na pewno dostałby odpowiedź odmowną... a w ogóle nie chcę być wścibska, ale skąd się panowie znają
- Nie tak szybko wścibskie pytanie za odpowiedź na nie mniej osobiste... czego chciał pani znajomy?
Uśmiechnęłam się beztrosko.
- Cóż awansował na doręczyciela... - pomachałam elfowi przed nosem kopertami.
- O widzę że cieszy się pani popularnością... listy od wielbicieli... a cóż to piszą?
Było to pytanie na granicy dobrych manier, ale nie specjalnie mnie uraziło.
- Cóż nie potrafię prześwietlać kopert wzrokiem ... jak znajdziemy bezpieczne schronienie to je przeczytam. A teraz pana kolej...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały