piątek, 28 sierpnia 2015

Od Feanaro (c.d. Fantarigo)

Już bez kamuflażu weszliśmy do lasu. Kiedy Fantarigo i Wolgird rozmawiali przy ognisku, Gabriel wychylił się, jakby chciał zobaczyć, co robią. Jednak trzepnąłem go wierzchem dłoni w tył głowy.
-Nie podsłuchuj. To brzydko i nieładnie-powiedziałem.
-Hej! Uratowałem twoje elfie, leśne dupsko. Chyba powinienem wiedzieć, w co się pakuję-warknął, rozcierając sobie miejsce, w które go uderzyłem.
-Przysługa za przysługę. Nie musisz nic wiedzieć..
-Ale zrobiłem dwie rzeczy. Ocalenie ślicznej blondynki z rąk złych bandziorów to jedno, a ocalenie brzydkiego, długouchego szatyna to drugie. Wygląda na to, że teraz ty jesteś mi coś winien. Chyba nawet już wiem, co?
-Prosiłem cię tylko o pomoc. Nie kazałem ci skakać do oczu wilkołakowi w mojej obronie. Zrobiłeś to ponad programowo.
-Ja tobie też nie kazałem...
-Jak nie zamkniecie pysków to zamkniecie oczy!-Pisnął Tivel, który ze zmęczenia przysiadł pod jakimś drzewem.-Zachowujecie się obydwoje jak idioci! Nie zapominajcie że gdyby nie ja to byście obydwoje gówno osiągnęli!
To ucięło wszelkie dyskusje. Naburmuszony Gabriel odwrócił się do nas skrzydłami i cedził pod nosem jakieś szczególnie wyszukane przekleństwa.
-Dobrze się czujesz?-Zapytałem, siadając obok jelenia.-Świetnie się spisałeś, staruszku. Jakoś ci to wynagrodzę.
Rogacz uśmiechnął się niemrawo. Wtedy spomiędzy drzew wyszła Fantarigo. Spojrzałem na nią wymownie i zacząłem rozcierać sobie uszkodzone ramię. Nie doczekałem się żadnej reakcji, więc wyciągnąłem torbę w stronę kobiety.
-Wydaje mi się, że coś zgubiłaś-burknąłem.-No, i co ty byś beze mnie zrobiła?
-I beze mnie?-Dodał Tivel, któremu na widok Fantarigo jeszcze poprawił się humor.
-Zapewne bardzo bym się nudziła, ale miałam już nawet gotowy plan B, jakby wam się nie udało-odpowiedziała blondyna i przełożyła sobie swoją ukochaną torbę z ukochaną zawartością przez ramię.
-Wydaje mi się, czy ktoś tu o mnie zapomniał? No, słucham-napuszył się Gabriel.-Wszak również ryzykowałem życiem.
-Które jest warte tyle, co zeszłoroczny śnieg-przedrzeźniałem go.-Nie powinieneś się tak przechwalać.
-Czy ty jesteś moją matką?!
-I jeszcze wrzeszczysz. Teraz już wiem, dlaczego nie masz dziewczyny.
-Ty też nie masz.
-Ale z tego powodu się nie użalam, moja ty zębata kupo piór ty!
Fantarigo patrząc na naszą kłótnię chichotała co jakiś czas.
-Widzę, że nikt nie ma mi nic więcej do powiedzenia!-Wrzasnął Gabriel. Machnął kilka razy skrzydłami i wzbił się w powietrze. Usłyszałem w krzakach szelest, to Wyja przedzierała się za swoim ukochanym panem.
-Strzelił focha. Zapewne nie będziesz więcej narażona na widok jego brzydkiej mordy-zaśmiałem się.-No, chyba, że postanowi sobie kiedyś napaść cię w nocy. Ale mniejsza o niego. Co u ciebie? Czego od ciebie chciał ten futrzasty? Pewnie się stęsknił.

Fantarigo? I teraz bohater stał się znowu wredny i wstrętny ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały