wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Rosie (do Gabriela)

Moja podróż zaczęła się gdy tylko przekroczyłam progi mojego domu. Pożegnałam się z moim prawie, że ojcem. Wraz z Furri na ramieniu ruszyliśmy przed siebie. Ojciec dał mi wskazówkę, abym poszła do wioski która jest za górami. Nasz dom znajdował się po środku lasu i nieopodal gór. Mimo, że wydawałoby się iż nie jest to daleko to pozory myliły. Droga do wioski zajmowała jakieś od trzech do pięciu dni w zależności od pogody. Dzięki sprzyjającej nam pogodzie doszliśmy do wioski w bardzo szybkim tempie. Ludzie w wiosce byli bardzo żywi i radośni. Dzieci na dziecińcu razem wszystkie bawiły. Ale mój wzrok przykuła dziewczynka,która samotnie się bawiła, a raczej prawie wcale. Podeszłam do niej i przykucnęłam naprzeciw jej.
- Witaj jestem Rosie, a ty jak masz na imię? - zapytał się z uśmiechem. Niestety dziewczynka nic nie powiedziała. Była nieśmiała, zauważyłam że koło niej leży pluszak, ale miał lekko rozdartą w szwach rękę. - Czy mogę na chwilę wziaść twojego pluszaka.- dziewczynka pokiwała tylko główką, a ja wzięłam pluszaka. Wyjęłam ze swojej torebki nić i igłę po czym zaszyłam rozdarte miejsce. - Proszę to dla ciebie, naprawiłam go, ale nie wiem czy ci się podoba?- wręczyłam misia dziewczynce, a ona go przytuliła uśmiechając się przy tym. - To jak pobawisz się ze mną?
- Tak...i dziękuję ci Rosie za naprawienie mojego misia. - powiedziała uśmiechnięta. Zaczęłyśmy się bawić, przyłączając się do innych dzieci.
Bawiliśmy się do późna, a dzieci musiały już pójść do swoich domów. Ja nie wiedziałam co tera miałabym robić, bo jak dla mnie była jeszcze młoda godzina. Chodziłam po drogach wioski, gdy zaczepiło mnie większa grupa mężczyzn. Lekko się przestraszyłam, ale nie chciałam dać na siebie.
- Co tutaj robisz mała? Sama o tak późnej godzinie, nie powinnaś się błąkać po wiosce sama. - powiedział jeden z nich
- Wybaczcie chłopcy jednak muszę już iść. - chciałam być miła jednakże nie pozwolili mi na to
- Ale gdzie się tak spieszysz. Zabaw się z nami.- powiedział chłopak w kruczo czarnych włosach.
- Naprawdę muszę już iść. Przepuście mnie! - zdenerwowałam się i trochę przestraszyłam. Zaczęłam śpiewać, aby ich zahipnotyzować jednak, jeden z nich zakrył mi usta jak, a drugi chwycił za ręce. Zaczęłam się wyrywać jednak nic mi to nie dało. Przed moimi oczami zobaczyłam obraz jak kiedyś traktowano mnie, gdy byłam dzieckiem. W moich oczach zbierały się łzy które same zleciały mi po policzkach.
- Chłopcy czy nie wiecie, że tak nie wolno postępować z tak pięknymi damami. - usłyszałam czyiś głos. Gdy jeden z chłopaków odsunął się, ujrzałam mężczyznę. Budził on u innych lekkie przerażenie, ale można było wyczuć od niego lekkie współczucie.

< Gabriel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały