sobota, 22 sierpnia 2015

Od Gabriela (c.d. Rosie)

Pięknie. Wie o moim magicznym pochodzeniu, przynajmniej po części. Wie o moich konfliktach z tą kobietą. Ale za to w zamian za to zdradziła mi swoją rasę i informację o jednej z umiejętności. Czyli powiedzmy, wyszło, że mamy remis. Muszę być teraz ostrożny ze swoimi myślami i postępowaniem. Nie wiadomo, jakie asy w rękawie Rosie ma jeszcze.
-Zwariowałaś? Czego ja niby no mógłbym chcieć od ciebie, dziewczyno?-Zapytałem pełnym politowania tonem.
-Sama nie wiem... jeśli jest jakaś taka rzecz...-zaczęła Rosie, wbijając wzrok w zabrudzony bruk pod stopami.
-Na razie nie mam zamiaru wyganiać cię z wioski-powiedziałem. Czułem się tak, jakbym mówił do małego dziecka.
-Obawiam się, że to nie tylko zależy od ciebie-burknęła. Próbowała mi spojrzeć w oczy, ale odwracała wzrok po kilku sekundach.
-Ale jakby zależało, to bym cię tu siłą zatrzymał. Serio-uśmiechnąłem się zachęcająco.
-Czemu?
-Ta wioska jest taka nudna. Wszyscy snujemy się po ulicach jak dusze potępieńców. Potrzeba... trochę... świeżej... krwi-zaśmiałem się, ukazując wydłużone, wampirze kły. Specjalnie kładłem nacisk na te trzy ostatnie, magiczne słowa. Złapałem Rosie za podbródek i łagodną siłą uniosłem jej głowę do góry tak, żeby spojrzała mi w oczy. Jednak nie chciałem jej zahipnotyzować, tylko... sam nie wiem. Przestraszyć? Onieśmielić? Raczej coś pomiędzy.
-Przestań...-szepnęła, uciekając panicznym wzrokiem na boki.
-Nie umiem tego powiedzieć inaczej ale chciałbym, żebyś mnie kiedyś odwiedziła, dobrze?-Zapytałem i oblizałem wargi. Biedna dziewczyna, nie wiedziała, co robić.-Dlaczego boisz się mi spojrzeć w oczy, Rooooosie? Czy to dlatego, że są czerwone? No, mów.
Potrząsnąłem osłupiałą dziewczyną. Spróbowała się wyrwać, ale nie puszczałem jej.
-Mów!-Warknąłem.-Wszyscy mówią, że moje oczy są straszne. Nienaturalne. Kilka razy miałem ochotę je sobie wydłubać i nie musieć oglądać tego świata. Ha, zabawne, prawda? Wydłubać własne oczy. Życie jest bez sensu. Po co to wszystko dłużej ciągnąć? Jestem nienaturalnym dziwadłem. Po co ty się w ogóle ze mną zadajesz?!
Puściłem podbródek Rosie i odskoczyłem jak poparzony. Tym razem to ja spuściłem wzrok i schowałem ręce do kieszeni.
-Przepraszam, odbiło mi-burknąłem. Rozwinąłem parę pierzastych, anielskich skrzydeł i owinąłem się nimi jak dziecko kocykiem.

Rosie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały