środa, 12 sierpnia 2015

Od Gabriela (c.d. Sylwii)

-Co tu się...-warknąłem, ale zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, drzwi odskoczyły z zawiasów.
-Ku#wa, te drzwi kosztowały kupę kasy-dodałem i porwałem wiszący na ścianie wielki dwuręczny miecz z rękojeścią wysadzaną jakimiś błyskotkami. Wyglądał fajowo i wreszcie miał szansę się na coś przydać. W przejściu stanęła uzbrojona po zęby Sylwia. Czuć było od niej tym rodzajem trunku, przy którym w karczmach zawsze są bijatyki i ogólnie, najlepsza zabawa. Kobieta uśmiechała się psychopatycznie. Wyja, która przed chwilą siedziała rozwalona na kanapie poderwała się szybko i wyciągnęła zza pasa sztylet.
-Sylwia, idź do domu, jesteś pijana-powiedziałem, opuszczając miecz.-Chyba, że przyszłaś się napierdalać. Powinnaś się umówić na konkretny termin, dzisiaj akurat nie znajdę dla ciebie czasu. Bez kolejki wpuszczam tylko piękne kobiety, ale żadnej tu nie widzę.
Wyja spiorunowała mnie wzrokiem, ale dałem jej do zrozumienia, że to nie czas na wyrzuty.

Go home, Sylwia, you're drunk.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały