wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Feanaro (c.d. Fantarigo)

Po jej wyjściu zupełnie nie wiedziałem, co ze sobą począć. Na początku furia wybuchnęła we nie jak... coś, co wybucha bardzo gwałtownie. Kopałem wściekle ściany, mało co nie łamiąc sobie nóg. Kiedy to nie zadziałało (chociaż nie miałem pojęcia, na co) w ruch poszły kamienie i najgorsze przekleństwa, których nie powiedziałbym nawet po pijaku. Zwabiony hałasem jeleń wszedł, a raczej wtoczył się na górę. Na początku zrobiło mi się strasznie głupio, ale wiedza o tym, że gdyby nie ja, Tivel nie przeżyłby w klatce dwóch dni trochę mnie pocieszyła.
-Dobrze się czujesz?-Zapytałem z nieukrywaną troską w głosie.
-O to samo powinienem zapytać ciebie-mruknął.-Słyszałem waszą kłótnię i jest mi bardzo wstyd za ciebie.
-Przecież ty też w tym uczestniczyłeś-warknąłem, tracąc w jednej chwili całą troskę z głosu. Ja się go pytam jak człowieka, a on mi wyrzuty robi. Wszyscy się ode mnie odwracają.
-Ale to nie ja wytykałem Fantarigo życiowe błędy. I chyba pójdę ją za ciebie przeprosić.
 -Ale...
-Tak, wiem o gwardzistach w lesie. Poradzę sobie. Pamiętaj tylko, że to ja uratowałem ci tyłek.
Po tych słowach zmienił się w jaskółkę. Tylko wprawne oko mogło zauważyć nienaturalny, srebrno-niebieski połysk na jego piórach. Ptak rzucił mi jeszcze zawiedzione, smutne spojrzenie i wyleciał przez okno. Chciałem go złapać, ale mi się wymknął. Westchnąłem i wspiąwszy się na szczyt wieży usiadłem na dachu. Z dawnej wściekłości pozostała we mnie tylko rozpacz. Jestem beznadziejnym nieszczęściem, sprowadzam na wszystkich kłopoty samą tylko swoją obecnością. Mimo woli po moim policzku popłynęła mała łza.
-Hej, czym ty się tak przejmujesz! Fantarigo to dziewczyna, których w życiu spotkałeś wiele a spotkasz jeszcze więcej-powiedziałem na głos, sam do siebie.-A Tivel sobie poradzi. Zawsze sobie radził. Ale teraz wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie, więc zrób coś a nie rozpaczaj.
To mnie bardzo podbudowało. Zsunąłem się po zbutwiałych dachówkach i zeskoczyłem przez dziurę w dachu na piętro. Stamtąd zbiegłem po schodach, zabrałem łuk i kilka sztyletów. Potem pędem pobiegłem w głąb lasu. Nie wiedziałem, co chcę zrobić. Jak zwykle będę improwizował.

Fantarigo? Feanaro prawie się załamał..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały