sobota, 15 sierpnia 2015

Od Fantarigo (c.d. Feanaro)

Zaskoczona tą ilością informacji w dodatku zupełnie ze sobą sprzecznych stałam jak sparaliżowana. Do działania pchnęła mnie garść wiedzy na temat biologi. To jest fakt że z przygniecionymi cielskiem wielkiego kota płucami ciężko się oddycha i wiedza, iż w ten sposób łatwo się udusić. Wybór między żywym elfem, a martwym był prosty. Martwy z niczego mi się nie wytłumaczy. Na niekorzyść Diany przemawiał też fakt, iż choćby Feanaro był najgorszym opryszkiem i uwodzicielem w dziejach nie był gorszy od czarnych kotów. Postanowiłam więc działać, ale po mojemu.
- No nie, panie Feanaro nie ładnie tak postępować a ja miałam pana za takiego dżentelmena. No proszę czego się dowiaduje...
- Ja nie... - Jękną elf nim kolejne uderzenie łapy powaliło go na ziemię..
- Że też masz ochotę jeszcze zwracać się do tego łachudry per panie.
Kocica uśmiechnęła się. Świetnie jej szło udawanie zdradzonej kobietki biorącej odwet za swoją samotność, ale ja nie byłam głupia. Zamierzałam jednak nadal korzystać z kamuflażu słodkiej idiotki. Podeszłam więc do lezącej ofiary tej dzikiej napaści i klękłam przy jej głowie znajdując się oko w oko z potworem.
- Mnie też chciałeś wykorzystać i porzucić...
Kocica mruknęła z aprobatą. Fale tłumaczeń powstrzymał zaś zwój bandaża, który miałam od pewnego czasu pod ręką. Konkretnie od momentu nieszczęśliwszego wypadku ze strzałą. Bynajmniej nie robiłam tego złośliwie choć zdegustowana mina elfa właśnie to sugerował. Chciałam po prostu chronić jego złośliwy uśmiech przed kolejnymi ciosami.
- Widzę ze wiele nas łączy... - zwróciłam się do zmiennokształtnej z przyjaznym uśmiechem. - skoro ocaliłaś mnie przed tym oprychem.
Miałam nadzieję iż znajoma nie dojrzy cienia troski który przemknął przez moją twarz gdy zerknęłam na elfa. Dołączyła jednak chyba znacznie później po wydarzeniach w Saragossie, bo zauważyła tylko udawaną pogardę.
- Wiesz - kontynuowałam - mam pomysł! przywiążmy go do drzewa i porozmawiamy spokojnie.
Elf gwałtownie pokręcił głową.
- Ty gagatku nie masz tu nic do gadania.
Kobieta już chciała przybrać ludzką formę by pomóc mi, ale powstrzymałam ją ruchem ręki.
- Nie z takimi dawałam sobie radę.
Wreszcie miałam okazje odegrać się za tą nieszczerość. Podniosłam go specjalnie za ramie, które jakiś czas temu uszkodziła mu strzała. Syknął z bólu, a ja poczułam lekkie wyrzuty sumienia. Pociągnęłam go do pobliskiego drzewa i poprosiłam o linę. Własnej było mi szkoda. Nie wiem skąd kocica ją wytrzasnęła, ale zaraz mi podała mocny sznur. Związałam elfa, ale nie za mocno. Zupełnie nieadekwatnie do nienawiści z jaką na mnie patrzył. Tak jakby urazy, które żywił do tej kobiety nagle przeniosły się na mnie. Mając zamiar już się oddalić jeszcze raz przysunęłam się do elfa i niepostrzeżenie wsunęłam mu do ręki nóż. Następnie uśmiechając się jadowicie szepnęłam mu do ucha, aby uwolnił się jak tylko znajdzie dogodny moment. Odsuwając się spoliczkowałam go dość gwałtownie.
- To za to co chciałeś mi zrobić! - wykrzyknęłam.
 Oddaliłam się i stanęłam na wprost wilczycy. A następnie niby to w roztargnieniu słuchając jej słów zaczęłam okrążać ją rysując butami okrąg na ziemi. Wysłuchałam jaka to zawsze była nieszczęśliwa odrzucana jak ją ojciec przed kotami przestrzegał. Czułam się jakbym słuchała swojej biografii. Nieźle się przygotowała, ale to właśnie najbardziej wzmacniało moje podejrzenie chciała przeciągnąć mnie na ich stronę. Gdy ukończyła malowanie okręgu stałam znów przodem do łowczyni. Rzuciłam na ziemię parę ziarenek siarki i szepnęłam zaklęcie. Natychmiast dookoła kocicy pojawiły się płomienie.
- Zdrajczynie syknęła.
- Wiesz znam taką piosenkę chyba ci się spodoba.
Gdy to powiedziałam kocica była już uwięziona w koli ognia. Zanuciłam i z podłoża zaczęły wystrzelać wodne fontanny których bezskutecznie starała się unikać. Ogień i woda dwie rzeczy, których koty nie znoszą. Usłyszałam za sobą kroki Feanaro.
- Co z nią zrobić - zapytałam nieco zbyt szybko. Dopiero po czasie przypomniałam sobie ze jako człowiek nie mogłabym usłyszeć jego kroków tak szybko. Elf zbliżył się masując obolałą twarz i zaczął przyglądać kocicy.
- No nie patrz tak, to jest męczące... teraz czas na twoją część planu.
<Feanaro? Czemu ja przez ciebie zawsze narobię sobie wrogów i jeszcze nowe kłopoty w gratisie dostane ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały