czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Fantarigo (c.d. Feanaro)

Wreszcie zmęczona wracałam do swojej szopy. Miałam już zdecydowanie dość przygód jak na jeden dzień i czułam na dodatek iż demony przeszłości nie zamierzają dać za wygraną. Nie wiedziałam już co o tym wszystkim myśleć. W końcu czy to taka zbrodnia być tym kim się jest. Gdy tylko przekroczyłam bramę wioski dopędził mnie jakiś zziajany gwardzista. Prezentował się jakby to delikatnie ująć zdecydowanie nieelegancko. Cały dół jego zbroi pochlapany był błotem, a miejscami przywierały też do niej suche liście. Hełm miał przekrzywiony, a spod niego wysypywały się w nieopisanym nieładzie jasne jak len włosy. Po czole spływały mu kropelki potu rysując na zakurzonej twarzy fantazyjne kanaliki. Swoją drogą po moim spotkaniu trzeciego stopnia z kałużą wcale nie wyglądałam wiele lepiej. Wydało mi się że skądś znam tą twarz, a po chwili doznałam niejako olśnienia. Darując sobie uprzejmości zadałam pytanie tłukące się w mojej głowie jak dzwon na trwogę.
- Co się stało?
- Wolgrid uciekł... - słowa strażnika choć były tylko potwierdzeniem moich złych przeczuć wprawiły mnie w osłupienie. Kolejna informacja zaś była dla mnie jak grom z jasnego nieba - Nie jest sam...
Nie czekając na wyjaśnienia puściłam się pędem w głąb lasu. Byłam oszołomiona i zupełnie nieświadoma swoich czynów skądinąd bardzo głupich. Pędziłam na oślep przed siebie. Dopadłszy lasu zagłębiłam się w gęstwinę. Sprawne elfie ruchy pozwalały mi unikać większości pułapek w postaci zwisających nisko konarów i małych bagienek utajonych wśród traw. Pędziłam niczym łania goniona przez stado wygłodniałych wilków. Czułam łzy beznadziejności zasychające mi w kącikach oczu i ostre uderzenia gałęzi które smagały moją twarz. Nie obchodziło mnie jak będę wyglądać. Chciałam po prostu uciec jak najdalej od swego koszmaru. Dotarłszy na jakąś polanę w końcu opamiętałam się. Przysiadłam na jakimś głazie i ukryłam twarz w dłoniach słuchając mocno bijącego serca. To co zrobiłam było zdecydowanie nieodpowiedzialnym wybrykiem. Logiczne, iż pierwszym miejscem w jakim będą mnie szukać będzie właśnie las. Nie zdążyłam jeszcze do końca uporządkować myśli gdy nagle usłyszałam szybko zbliżający się hałas. Bez namysłu wdrapałam się na drzewo. Najpierw przebiegło pod nim jakieś stworzenie poruszające się z niezwykłą szybkością. Próbowałam nie dopuścić do siebie myśli iż skądś je znam ponieważ zaraz za nim pędziła cała zgraja magicznych istot, kojarzących mi się nieodmiennie z moim uwięzieniem w Saragossie. Ostatecznie jednak musiałam uznać fakty. To były czarne koty i ścigały nie kogo innego jak Tivela i Feanaro. Jak jednak udało im się przejrzeć iluzję Tivela przecież jego moc nie usuwała tylko zapachu, aury i paru innych charakterystycznych cech oczywistych tylko dla tropiciela magii i to nie od pierwszy rzut oka. Ale jakim cudem przekonali któregokolwiek z nich do współpracy. Mimo wszystko postanowiłam zaryzykować i śledzić ich. Jako, że jako tropicielka i tylko pół elf miała dość... yhm oryginalną aurę byłam prawie nie do namierzenia. Przemieszczając się między koronami drzew dotarłam na małą polankę. Uciekinierzy byli otoczeni, ale wyraźnie widziałam, iż mają jakiś plan awaryjny. Zaczęłam śpiewać. Spomiędzy drzew wypełza gęsta magiczna mgła. Czarne koty zaczęły dusić się. Niektóre próbowały przybrać skrzydlatą formę by rozpędzić dym. Nie wiele myśląc zeskoczyłam z gałęzi obok Tivela i Feanaro. Dzięki temu wokół nich powietrze pozostało przejrzyste.
- Tivel - szepnęłam w przerwach między nuceniem - dasz radę unieść nas oboje
- Żartuje pani, pani jest lekka jak piórko.
Koty chyba zorientowały się, że wokół nas jest czysto i zaczęły zbliżać się niebezpiecznie. Na wszelki wypadek wyjęłam szpadę.
- Dobra zobaczymy - krzyknęłam do jelenia wskakując na jego grzbiet - musisz przelecieć nad nimi.
Zwierze odbiło się i zręcznie przefrunęło nad wrogimi oddziałami. Nadal nie przerywałam śpiewu pokrywając sporą część lasu gęstą mgłą. Pędziliśmy naprzód słysząc za sobą coraz bardziej oddalające się odgłosy pogoni.
<Feanaro? Mówisz masz...pani F pospieszyła z odsieczą ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały