poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Od Rosie (c.d. Gabriela)

Wspólniczka Gabriela była Wyja czyli biały tygrys. Chciała najwidoczniej naśladować swojego pana co jej zbytnio nie wyszło. Ale jak dla mnie była bardzo miłym tygrysem. Nagle na moje ramię wskoczyła Furii, która chciała chyba poznać nową koleżankę.
- Wyja to jest Furri moja towarzyszka. - powiedziałam do tygrysicy, uśmiechając się.
Ale patrząc się coraz bardziej i głębiej w oczy tygrysicy mogłam zobaczy, że jest zazdrosna o niego jak i zła na mnie. Wyjęłam ze swojej sakwy pewien owoc dzięki, któremu odpręży się i wsłucha się w to co jej powiem dzięki temu owocu mogłyśmy się porozumiewać za pomocą telepatii. Połknęła go bez żadnych problemów i patrząc sobie wzajemnie w oczy wymieniliśmy się kilkoma zdańmi. Zaufając sobie na wzajem. Ucieszyło mnie, że mogłam się z nią zaprzyjaźnić.
- Jak to możliwe, że ona...że wy się zaprzyjaźniłyście? - zapytał z niedowierzaniem Gabriel.
- Wiesz dzięki rozmowie w cztery oczy można sobie wszystko wyjaśnić i dojść do porozumienia. - odpowiedziałam entuzjastycznie
Wyja jak i zarówno Gabriel tak byli zajęci rozmową, że nie obchodziło ich w zupełności co się dzieje do okoła. Rozglądałam się do okoła i co jakiś czas przypatrywałam się im obojga. Po chwili zauważyłam, ale też i wyczułam czyjąś obecność. Wstałam szybko i usłyszałam tylko cichutki strzał wystrzelonej trucizny w stronę Gabriela. Nie wiedziałam co zrobić. Więc odpychając mężczyznę wzięłam na siebie zatrutą strzałkę. Człowiek który ją wycelował od razu uciekł.
- Rosie co ty robisz? - zapytał się Gabriel, ale jak tylko sie odwrócił zobaczył mnie i zatrutą strzałkę w moim barku. Poczułam się trochę źle, ale nie chciałam aby mężczyzna znów mi ratował życie. - Czy nic ci nie jest? Kto to zrobił? - zapytał się z lekka zdenerwowany Gabriel.
- Spokojnie nic mi nie będzie. Ale ty leć po strzelca pobiegł w tamtą stronę. - wskazałam stronę w którą uciekł strzelec. - Nie przejmuj się mną i leć. - powiedziałam głośno, wciąż stojąc jakoś na nogach. Gabriel kazał Wyji zostać wraz ze mną, a sam poleciał w poszukiwaniu strzelca. Jak tylko się oddalił upadłam na ziemię, dzięki Wyji która mi pomogła nic sobie nie zrobiłam.
- Wyja pomożesz mi? - zapytałam się zmęczona. Ona przy kiwnęła łbem na znak, ze się zgadza. Mówiłam jej jak ma zrobić odtrutkę. Wszystko by było dobrze gdyby nie to, że ktoś nas okrążył do okoła. Było ich strasznie dużo, a Wyja sama by nie dała rady. Wstałam ostatkami sił i wyjmując swój sztylet przywołała duchy, aby im pomogły.

Gabriel? Czy zdążysz przybyć nam z pomocą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały