niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Fantarigo (c.d. Feanaro)

Po otwarciu koperty odetchnęłam z ulga. Całe szczęście nic się nie zawaliło, nie wybuchło i nie wyskoczył na mnie żaden niebezpieczny zwierz. Ostrożnie wysunęłam dwoma palcami pergamin. Pismo było staranne, ale nie zbyt wyszukane, a treść przyprawiła mnie o pogardliwie zimny uśmieszek:
"Szanowna pani Fantagiro Srebrzysta
Oboje wiemy, iż nasze relacje oparte na niedawnych dość burzliwych kontaktach nigdy nie były przyjazne. Pragnę zaznaczyć, iż nie wynikało to bynajmniej ze złej woli naszej organizacji jako, że jak pragnę podkreślić mimo okazanych pani względów po odkryciu smoczej mocy okazywała pani niechęć innym uczniom i lekceważenie starszym. W imię obrony magicznych ras jesteśmy jednak w stanie zapomnieć o przykrych zajściach mających miejsce w niedawnej przeszłości. Jesteśmy pani w stanie zaofiarować możliwość dalszego kształcenia pod naszym czujnym okiem. W zamian wymagamy jedynie wojskowej dyscypliny i dobrej woli z pani strony. Pozwoliliśmy też sobie wysłać specjalny oddział mający odeskortować panią na miejsce i brosze potwierdzającą pani przynależność do naszej organizacji.
Dowódca Jaromir Przemyślny"
Wystawiłam rękę i przechyliłam papierowy pakuneczek. Na dłoń spadła mi broszka w kształcie róży z rubinowo czerwonym wypełnieniem. Obróciłam drobiazg przyglądając mu się z różnych stron. Jak to możliwe że niektórzy gotowi byli zabić za noszenie takiej błyskotki. Z lekkim roztargnieniem zabrałam się do drugiej przesyłki. Gdy ujrzałam równe, ozdobne pismo łzy wzruszenia napłynęły mi do oczu. Mogłam niemal wyczuć ciepło przyjaznej dłoni która gładziła ten papier. Z radością przycisnęłam arkusik do piersi. Tak dawno już nie widziałam tych pięknych liter kreślonych przez starczą kościstą dłoń mojego mistrza. Nie mogłam jednak nikogo za to winić, bo ostatnimi czasy ciężko mnie było namierzyć. Sporo się zmieniło, ale nadal on pozostawał tak pewny jak skały w górach śpiewnych. Nawet nie uświadamiałam jak bardzo za tym wszystkim tęskniłam. Z radością wychwytywałam w powietrzu aromat mięty którym zawsze nasączał papier. Bardzo delikatnie wyjęłam wątłą kartę niejako utkaną ze słów. Poezja jak ja dawno nie słyszałam pieśni. Wynurzyłam się z tych myśli jak spod powierzchni wody i skupiłam na rzeczywistym przesłaniu listu. Tekst był dość długi i zdecydowanie bardziej serdeczny niż ten od Smoczych Jeźdźców.
"Najdroższa Fantagiro Srebrzysta
Choć nie wiele minęło od naszego ostatniego spotkania zdaję sobie sprawę, iż w twoim życiu zajść mogły spore zmiany. Jakkolwiek choć obecnie twoje życie zdaje ci się być trudną próbą wiedz, że godny jest człowiek tego za co się poświęca. Nie miałem nigdy odwagi by ci to zaproponować i miałem nadzieję iż zdołam tego uniknąć, ale teraz wiem iż od dawna zostało to przesądzone. Choćbyś nie wiem jak daleko dotarła w swej wędrówce przeznaczenie i tak ci dopadnie. Polityczne dzieje naszego królestwa i twoje losy splatają się sznurem, na którym być może przyjdzie ci zawiesić swoją niezależność. Być może los karze cię właśnie za tą inność, za to iż nigdy nie było ci wszystko jedno i nie pozwalałaś zakuć się w jakiekolwiek kajdany. Nieraz jednak trzeba się wyrzec wolności dla jej samej. ie zrozum mnie źle iż sama wiesz, że zawsze chciałem twego dobra. Obecnie jednak toi ty dzierżysz stery swego życia. Pozwól, iż jak za dawnych, szczęśliwszych lat nakreślę ci dokładnie sytuację. Obecnie istnieją trzy organizacje głoszące różne teorie władzy. Czarne koty o herbie łapy głoszą teorie płaskowyżu. To znaczy iż należy wszystkich magicznych zniszczyć lub zmusić do zostania zwykłymi ludźmi. Tylko wąskie grono ma chronić wznoszący się nad tą niziną płaskowyż jako drapieżne ptaki wierne swemu panu. Tam na górze zaś ma się znajdować król i jego poplecznicy. Jeśli chodzi o rebeliantów spod znaku róży porównują oni magicznych do morza. Nie wolno mu stawiać granic bo i tak je zniesie niszcząc przy okazji wiele istnień. Władza ma się opierać na sile i strachu. Ci których natura nie obdarzyła talentem do magii mają pozostawać lądem kulącym się w obawie przed morderczym uderzeniem rozjuszonych wód. Jak pewnie zauważyłaś dochodzi tu do wiecznego udzielenia ras i dominacji jednej z nich. Nie wielu jednak wie iż istnieje trzecia koncepcja. Jej zwolennicy legitymujący się broszą górskiej lilii, którą załączam do listu, są bezwzględnie zwalczani przez obie frakcje i muszą się ukrywać. Ja również jestem jednym z nich i dlatego w ten to nie do końca legalny sposób przekazuje ci moje pismo. Możesz mnie uznać za zdrajce, lecz proszę byś na początek do końca poznała moje racje. Głosimy zasadę gór. To znaczy iż rzeka czyli magia kształtuje skałę czyli zwyczajność, ale ona także poddaje się narzucanemu przez niego biegowi. Nie ma podziału na rządzących i rządzonych, bo każda roślina rośnie tam gdzie znajduje właściwe dla siebie miejsce. A teraz wszyscy uwzięli się na ciebie przez pewną przepowiednie mówiącą iż o losach wojny przesądzi dwoje z jednego i jedno z dwojga. To by było na tyle. Dalej niestety nic nie mogę ci poradzić w tej kwestii. Wiem że dasz sobie radę i wybierzesz mądrze. Wybacz mi ta oschłość, ale nie chcę zamęczać cię zbytnią wylewnością. Wiedz że tęsknię i oczekuję z nadzieją naszego spotkania jeśli w ogóle kiedyś ono nastąpi. Czasem mam wrażenie, że to przeze mnie się w to wszystko wpakowałaś. Wiedz, że ci ufam i chętnie wziąłbym na własne barki część twoich zmartwień i cierpień. A jednak wierze że kiedyś w twym życiu wybrzmi radosna pieśń.
PS. Przykro mi że muszę cię o tym informować ale zaginęła Kasjopeja i nie mogę jej nigdzie znaleźć. Czuję że ruszyła na poszukiwania, bo nikt nie mógł jej zastąpić ciebie i ja to w zupełności rozumie.
Jesteś na zawsze w mej życzliwej pamięci
Emeryk Pradawny"
Zebrałam wiadomości i pochowałam z powrotem do kopert. Na chwilę zmarszczywszy brwi pogrążyłam się w myślach. Kiedyś natychmiast przystałabym na propozycje Smoczych Jeźdźców, ale teraz tak wiele mnie tu trzymało. No i ten wykład na temat rządzenia. Nigdy nie potrafiłam traktować ludzi jak niższy gatunek choć przecież wyrządzili mi tyle zła. Cóż jeszcze znaczyła podróż pod eskortą i żołnierska dyscyplina inny rodzaj niewoli. Z zamyślenia wyrwał mnie Feanaro, który wpadła jak oszalały do jaskini. Zerwałam się tak gwałtownie, że smoki się w kłębek stoczyły się na kamienną półkę z trudem amortyzując upadek za pomocą skrzydeł, a ja omal nie trzepnęłam się głową w strop płytkiej wnęki. Elf oczywiście nie czekał i zaraz uraczył nas opowieścią o ogromnym smoku. Wysłuchałam tego z lekkim rozbawieniem.
- Bawi cie to - zapytał z wyrzutem.
- Cóż powiedzmy że ogromne gadzinki nie robią na mnie wrażenia
- On mnie mógł przerobić na pieczyste i zjeść jako przystawkę i ... - wyrzucał z siebie słowa z ogromną prędkością.
- Spokojnie, usiądź sobie, złap oddech - pouczałam go jak niedoświadczonego smoczego jeźdźca, który pierwszy raz dosiadł bestii. Podałam mu swój bukłak by się napił. Pociągnął łyk i skrzywił się.
- Co to jest!? To nie wino!
- Raczej nie - przyznałam - nigdy zresztą nie spodziewałam się aby wywar z melisy nagle przemienił się w alkohol, a po za tym nie potrzebujesz teraz pobudzenia, a wiesz że po kielichu robisz się trochę za bardzo pobudzony i gadatliwy no i ciężko by ci się czytało
Mój wykład w ogóle chyba do niego nie trafił. Jeleń patrzyła na niego z dezaprobatą. Wreszcie skwitował:
- Wyglądasz jak strach na wróble, weź się ogarnij
- Cicho mądralo, bo własnoręcznie cię zaniosę do tego potworka, a on pewnie lubi dziczyznę. Ciekawe jak będziesz wyglądał po gonitwie z nim.
- Tivel ma racje, a jak już się uspokoisz to masz coś do poczytania... - położyłam listy obok niego na skale. Uchwyciłam jego pytające spojrzenie.
- No co - odpowiedziałam na to - nie mam licencji lektora tylko się pospiesz bo robi się ciemno a chyba trochę szkoda ślicznych oczek by ślęczeć po nocach z listami
Uśmiechnął się tylko złośliwie i zabrał do wybieranie gałęzi z włosów a ja wróciłam do moich smoków.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały