~Dla samego widoku ciebie spadającej w dół było warto. Miałaś minę jak srający kot na puszczy... zarazo~uśmiechnąłem się szyderczo, ale rozejrzałem się badawczo. Na dole zaczęli się zbierać ludzie... ajć, niedobrze. Jak zobaczą mnie w powietrzu i to jeszcze w towarzystwie Sylwii to pewnie mnie wygnają albo zabiją, co jest bardziej prawdopodobne. Co prawda, z tej wysokości mogłem się wydawać jakimś przerośniętym gołębiem, których tutaj powinno być pełno, ale lepiej zapobiegać niż leczyć. Zniżyłem swój lot w miejsce, gdzie nie było za dużo wścibskich gapiów.
~Już uciekasz, gadzie?~Usłyszałem głos w swojej głowie.
~Jeśli chcesz żeby cię ludzie zdemaskowali to droga wolna, głupia~odpowiedziałem, po czym schowałem skrzydła i pędem pobiegłem do swojego domu.
Koński zwisie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz