poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Od Gabriela (c.d. Sylwii)

~Będzie atakować~pisnęła Wyja.
~No nie gadaj. Załatwię ją z palcem w nosie, bo nie wygląda mi na specjalnie silną, co nie przeszkadza jej cały czas próbować namieszać mi we łbie. Telepatia to jednak zajebista rzecz.
Tygrysica posłała Sylwii kpiący uśmiech i zniknęła w jakimś pomieszczeniu. Oparłem się luzacko o framugę drzwi, kładąc ręce na górnej belce wejścia.
-No, nie każ mi czekać na lanie-warknąłem, wypowiadając ostatnie słowo zrobiłem cudzysłów manualny. Kobieta podeszła jeszcze o krok i znalazła się w moim zasięgu. Na to tylko czekałem. Podciągnąłem się za belkę do góry, ujawniłem moje trzy pary skrzydeł i machnąłem nimi. Powstał taki rozmach, że nogami zafundowałem Sylwii pięknego kopniaka w splot słoneczny. Zanim upadła na ziemię, chwyciłem ją za ramiona i podleciałem z dwieście łokci w górę. Kobieta wiła się i gryzła.
-Zobacz, jaki śliczny widoczek-uśmiechnąłem się.-Szkoda, że jak cię puszczę to nadziejesz się na dach kościoła. Miło było poznać. Żegnaj.
Po tych słowach puściłem ją i patrzyłem, jak spada w dół.

Dżumo? No, wykaż się trochę, bo mało akcji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały