środa, 22 lipca 2015

Od Ate (c.d. Sylwi)

Ruszyłem za Sylwią zasłaniając swoje oczy. Od czasu do czasu spoglądałem ku górze to za siebie i no niestety, kruków było coraz więcej, albo mi się zdawało. W pewnym momencie zobaczyłem niewielkie kruczysko lecące wprost na Sylwię. Ona chyba go nie zauważyła, bo zasłaniała oczy i patrzyła tylko pod nogi. Chwyciłem ją za rękę i wyciągnąłem miecz.
-Uważaj.- zamachnąłem się mieczem i zabiłem zwierze lecące w stronę pani.
-Jest ich coraz więcej. Czego chcą?- zapytałem po chwili. Niepokojące było to, że było aż tyle tych ptaków, które nas śledziły. Jeszcze bardziej niepokojące było to, że szliśmy już dość długo i było coraz ciemniej. I nagle poczułem się bardzo dziwnie. To nie było już tylko uczucie zmartwienia o dobro pani, ale też i trochę zaczynałem się bać o siebie. Niby to tylko kruki, ale coś jest nie tak. A mi się nie śpieszy na drugą stronę. Popatrzyłem na Sylwię pytająco.
-O co chodzi?-zapytałem.- Możesz mi zaufać.- uśmiechnąłem się lekko.

Sylwia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały