Znalazła się, dobrze wychowana panna z wioski co pierwszy raz w lesie była. Miałem nadzieję na jakąś dobrą rozrywkę więc postanowiłem śledzić jej poczynania z bezpiecznej odległości.
-Niech pani uważa na zwierzątka. Mają duże zęby i tylko czekają, żeby kogoś przytulić-krzyknąłem za nią, ale nie odpowiedziała. A podobno to ja nie mam dystansu do siebie. Odczekałem jeszcze kilka uderzeń serca i nie słysząc żadnych podejrzanych dźwięków czy krzyków, ruszyłem po płytkich śladach kobiety odciśniętych w błocie i leśnej ściółce. Widać, że stawiała kroki pewnie. W oddali usłyszałem trzask złamanej gałęzi i dźwięk, jakby ktoś się przewrócił. Niestety, skończył się grunt, w którym trop byłby widoczny więc zdałem się na intuicję, słuch i znaki, jakie pozostawiała po sobie "zguba". Po pewnym czasie wypatrzyłem jej jasne włosy między drzewami więc wspiąłem się na drzewo i zwiesiłem za nogi z gałęzi przed kobietą. Między naszymi twarzami była odległość mniej więcej pół łokcia. Pozwoliłem moim włosom swobodnie opadać w dół. Co prawda, jeszcze nie mogły dotknąć ziemi ale i tak były długie. Nadal nie przestawałem kpiąco się uśmiechać, choć wisząc do góry nogami odczuwałem lekki dyskomfort.
-Długo mnie śledzisz-powiedziała kobieta. Tak, to było raczej stwierdzenie niż pytanie.
-Skąd. Nie było wcale trudno szanowną panią wypatrzyć wśród drzew. Na przyszłość, jak się wybiera do Puszczy to niech zakłada takie łaszki, żeby się kamuflować a nie rzucać w oczy jak krowa pośród owiec-westchnąłem, schodząc na ziemię i potrząsając głową, żeby wyrównać spore ciśnienie krwi, która napierała mi na mózg, potocznie to ujmując.
-Widzę, że pan lubi pouczać innych i udzielać jakże trafnych rad.
-Udam, że nie zauważyłem ironii. Może jednak rada się przyda? Dotarcie do wioski zajmuje tylko chwilkę, a ktoś tutaj grzebie się jak mucha w smole.
Kobieta nie odpowiedziała, więc przewróciłem oczami z rezygnacją.
-Pani chodzi w kółko-wycedziłem przez zęby, powstrzymując się od śmiechu.-Poza tym, pora jest serio późna. Idealna wręcz dla królewskich przydupasów robiących patrole przy wyjściu z puszczy, więc jakbym był na pani miejscu to bym przeczekał. Jak ładnie pani poprosi to mogę znaleźć kryjówkę na nocleg albo pożyczyć rogacza, żeby podprowadził do domku-słowo "pani" wymawiałem ze szczególnym naciskiem.
Fantarigo? I musiałbym jej potem znowu ratować skórę? Nie ma mowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz