Zamiast mięsa najadłem się owoców. Znalazłem sporą kępę dzikich owoców, które mogłem spokojnie zjeść bez strachu o to, że coś mi się stanie. Kiedy miałem wracać do miejsca, w którym zostawiłem swoje graty, usłyszałem, że ktoś kaszle. Mogłem się tylko domyślać, kto. Poszedłem w tamtą stronę i moje przeczucia się sprawdziły. Pod drzewem, obok jakiejś dziury leżała Valkyria. Przewróciłem oczami, ugryzłem ostatni kęs jabłka, rzuciłem ogryzek za siebie i kucnąłem obok kobiety. Podniosłem ją za ramiona i trzasnąłem z całej siły w plecy. To pomogło jej uwolnić płuca z resztek wody.
-Fajtłapa-warknąłem.
Fajtłapo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz