Spojrzałam niepewnie na elfa... Potem zerknęłam na torbę i westchnęłam ciężko. Niestety wszystko się musi wydać. Co ja sobie myślałam że wiecznie będę się ukrywać. Z drugiej strony to jeszcze nie wszystko stracone. Nie muszę go informować od razu że jestem elfem półkrwi, tropicielem magii i smoczym jeźdźcem w jednym... noszenie dwóch smoków w torbie jeszcze o niczym nie świadczy. Zdałam sobie sprawę, że dość mocno przyciskam pakunki do boku. Spróbowałam zagrać na czasie żeby lepiej to wszystko przemyśleć i uspokoić się nieco.
> - Masz pan coś do puchatych króliczków - rzuciłam zaczepnie i uświadomiłam sobie ,że mogłam się z czymś wydać. Miałam tylko nadzieję, że Feanaro nie słyszał od gwardzistów tej pasjonującej historii o niewidzialnym zwierzaku
> - Nie no nic prócz faktu że raczej trzyma się je w klatkach a nie w torbie
> Uznałam że to znak iż nic nie wie. Zresztą nawet jeśli. Miałam już trochę dość tego ukrywania się. Postanowiłam jednak że będę obstawać przy swoim. Jak nie zgadnie to ode mnie się niczego nie dowie.
> - Widzi pan taki milusiński może się przydać
> - Niby do czego?
> - Do samoobrony
> Elf wyglądał na szczerze rozbawionego i patrzyła na mnie z takim rozbrajającym niedowierzaniem.
> - No bo widzi pan małe puchate króliczki i lekko zagubione blondyneczki mogą być bardzo niebezpieczne...
> - Dla samych siebie? - dokończył ze złośliwym uśmieszkiem - nie wątpię
> Jakkolwiek może nie wszystko szło po mojej myśli to zmiana tematu raczej się powiodła.Już miałam odetchnąć z ulgą, gdy nagle gospodarz zrujnowanego zamku przypomniał sobie od czego się zaczęła ta dyskusja.
> - No więc co pani ma w tej torbie?
> - Chyba już iść... To chyba niewłaściwe by młoda dama spędzała tyle czasu z obcym mężczyzną i jeszcze tak późno wracała.
> Skierowałam się do drzwi.
> - Czyż nie słyszał pani, że leżącego się nie bije
> Odwróciłam się i uśmiechnęłam figlarnie.
> - Przecież ja pana nie zamierzam bić
> - Ale dobrze pani wie, że nie mogę jej dogonić, więc proszę mi nie uciekać.
> Westchnęłam i usiadłam z powrotem na podłodze na przeciw
> - Nie mówił nikt panu, że poznanie niektórych sekretów damskiej torebki bywa szkodliwe, a poza tym muszę
> - Ja już sobie gorzej zaszkodzić nie mogę...i choć nie chcę narażać na szwank pani reputacji
> - A jak panu się wydaje co tam może być?
> Przyjrzał mi się i zamyślił głęboko...
> - No więc co pana zdaniem taka zwyczajna kobieta może mieć w bagażu
> - Raczej nie zwyczajna, a zwyczajną udająca skąd wnioskuje, że coś magicznego co może zniszczyć pani misterny kamuflaż, a poza tym to jakieś zwierze bo widziałem jaszczurczy ogon... więc powie pani czy mam dalej zgadywać...
> Uśmiechnęłam się i uniosłam wieczko torby i od razu wyskoczył z niej dwa smoki, które spojrzawszy na mnie i otrzymawszy wzrokowe pozwolenie zabrały się do leżącego w skrzyni mięsa.
> - Cóż małe owszem tylko nie króliki i nie puchate - zażartowałam starając się pokryć zmieszanie.
> <Feanaro? Dobra z tym mnie przyłapałeś, ale więcej ci na razie nie powiem, więc chyba musisz kontynuować swoje śledztwo ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz