-Czekaj tu-powiedziałem do demona i wlazłem w zarośla. Nie byłem pewien, ale chyba ktoś zaczął przedzierać się przez krzaki w panicznej ucieczce. Postanowiłem go więc gonić. Szybko dopadłem nieznajomego, który okazał się być białowłosą kobietą ubraną w brązowe, skórzane ubranie. Skoczyłem na nią zza drzewa i przyparłem do ziemi.
-No, mało co a bym cię nie zauważył-warknąłem, wyciągając sztylet zza pasa.
Cardosa? Feniks? Zgrywam twardziela, taka prawda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz