Obdarłem sobie kawał materiału z płaszcza i opatrzyłem nim rękę. Potem jeszcze przewiązałem ją nad łokciem tak, żeby krew do niej nie dopływała i niepotrzebnie się marnowała. Kobieta syknęła z bólu, więc zacisnąłem materiał mocniej.
-Robisz to specjalnie-jęknęła.
-Śmierć z wykrwawienia i ropiejące rany podobno bolą jeszcze bardziej, więc nie wybrzydzaj-powiedziałem oschle, zawiązując ostatni supeł.-No, powiedzmy, że się utrzyma.
Dżumooo? O to chodziło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz