Zobaczyłam niebezpieczny błysk w jego oku, o nie, nie schowam broni... Mam ochotę odebrać mu moc, to to zrobię. Pewnie myśli, że jestem człowiek. Potrząsnęłam głową, strzepując włosy do tyłu. Zaśmiałam się nieco zbyt szyderczo, po czym nagle urwałam śmiech.
-Nigdy. - Wysyczałam, uśmiechając się obrzydliwie. - To ty grzecznie opuść broń i słuchaj się władcy. - powiedziałam sarkastycznie.
Mężczyzna prychnął tylko wymijająco na moją wypowiedź. Nie dałam mu jednak szansy odpowiedzieć.
-Odłóż ten patyk to ci nic nie zrobię. - uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy. Tym razem zmienił się w jeszcze bardziej uwodzicielski, na każdego coś działa, musze go tylko rozgryźć...
I miałabym odpuścić sobie taką okazje? Nigdy, łże jak zawsze.
(Panie gadzie? Władczyni nastawiona ''pokojowo'')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz