Przez chwilę siedziałem przygarbiony z twarzą ukrytą w dłoniach. Cały trząsłem się ze złości.
~Gabryś, nie denerwuj się~powiedziała w mojej głowie Wyja.
~Jak mam się nie denerwować?! Ktoś przed chwilą próbował nas wszystkich zajebać!
~Podejdź do tego ze spokojem. Potrafisz.
Westchnąłem. Podniosłem powoli głowę i spojrzałem to na Wyję, to na Rosie.
-Przede wszystkim musimy ustalić... kto próbował nas zlikwidować i dlaczego-powiedziałem powoli.
-To już jest coś. Co wiemy?-Zapytała Rosie.
-Dopadłem tą od zatrutych strzał obok knajpy w podejrzanej dzielnicy. Zabiła się.
Rosie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz