Wciągnąłem łapczywie powietrze przesiąknięte wonią krwi. Ostatnimi resztami wolnej woli powstrzymywałem się, żeby żywcem nie zjeść Rosie. Dziewczyna chyba zobaczyła moją reakcję, bo szybko wytarła palec. Zamrugałem kilka razy oczami. Cały czas czułem ten cudowny zapach. Nikt się nie odzywał, więc mogłem wyraźnie usłyszeć własny, świszczący oddech. Nim się zorientowałem, co się dzieje, moja zimna jak trup ręka znalazła się na ramieniu Rosie. Dziewczyna zadrżała i odsunęła się. Akurat zrobiła trochę miejsca, więc usiadłem obok niej na ławce. Zamknąłem oczy i oddychałem przez usta, żeby mnie nie kusiło. Będę musiał szybko skądś wytrzasnąć czerwone do picia. Zapasy w piwnicy dawno wyschły.
Rosie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz