Szczerze? Sylwia doprowadzała mnie do szału. Musiałem jej się szybko pozbyć. Tak się fantastycznie składa, że zgłosiłem się do gwardii królewskiej i powiedziałem, że udało mi się złapać żywą walkyrię i dwa dzieciaki, które się z nią zadawały. Przedstawiciele władz mieli zjawić się następnego dnia. Jako, że opinię w wiosce chciałem mieć nienaruszoną, od rana ja i Wyja sprzątaliśmy dom. Od czasu do czasu któreś z nas szło do piwnicy. Ja, żeby sobie pojeść a kocica z dobrego serca.
Sylwia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz