Po stanowczych krokach poznałam, że mężczyzna, jednak nie podszedł do mnie tylko kawałek dalej i rzucił coś na ziemię. Nawet nie chciałam wiedzieć co to jest, ale raczej to coś nie jest żywe. Kiedy odszedł kawałek dalej i usłyszałam jak się o coś opiera, poderwałam się, jednak łańcuchy szybko mi to uniemożliwiły boleśnie się wbijając. Warlnęłam niezadowolona i wstrząsnęłam mocno łańcuchami, niepotrzebnie zwracając na siebie uwagę. Obrociłam głowę namierzając mężczyzne, szkoda, że mam związane oczy, bo wtedy zrobiłabym u coś okrutnego.
-Wiem, że tu jesteś - warknęłam obrucona w jego stronę
Gadzie, co sądzisz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz