Usłyszałem ciche chichotanie dobiegające z góry. Czyżby koleżka czaił się na dachu? Było już późno, więc kicha z wypatrzeniem go. Podniosłem z ziemi mały kamień i cisnąłem nim w dach najbliższego budynku.
-KURWA!-Dobiegło z góry.
-I wszystko jasne-Mruknąłem.
-Ładnie to tak rzucać kamieniami?!
-Ładnie to tak podglądać ludzi?
Nie doczekałem się odpowiedzi.
Chciałem po prostu olać złodzieja i wrócić do domu, ale powstrzymywała mnie świadomość tego, że ten pojeb może dowiedzieć się, gdzie mieszkam. Chuj wie, co może się wtedy stać...
Korniszonie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz