poniedziałek, 14 września 2015

Od Rosie (c.d. Gabriela)

Przez dwa dni Gabriel wciąż spał, przez co zaczęłam się martwić. Pomimo, że był późny wieczór wyszłam na dwór. Siadając na ławce, zaczęłam przyglądać się gwiazdom i księżycowi. Wyjęłam swój sztylet i podnosząc go tak, aby odbiło się na nim światło księżyca. Po pewnym czasie ktoś wyszedł. Był to Gabriel, ale trochę inny on. Był w niedobrym humorze, a to co mi przykuło oczy to jego wystające kły. Odłożyłam swój sztylet tuż obok siebie. Chciałam się zapytać, ale on jak zwykle był szybszy.
- Nie już nic. Cieszę się, że wreszcie budziłeś się. Czy nic ci nie jest? - mówiąc to uśmiechnęłam się tak jak zawsze. Chcąc podejść do niego przez przypadek skaleczyłam się w dłoń. Zapomniałam, że położyłam obok siebie swój sztylet. ~Głupia ja.- powiedziałam do siebie pod nosem. Ale to co mnie bardziej zaskoczyło to to, że Gabriel bardzo szybko znalazł się tuż obok mnie. Wtedy domyśliłam się, że jest głodny i przez to, że się skaleczyłam poczuł zapach mojej krwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Xat nasz potężny i wspaniały